piątek, 9 stycznia 2015

Lewica na zakręcie

Dzień 9. stycznia 2015 r. okazał się być przełomowym dla polskiej lewicy. Po wielu latach zmagania się z nowotworem zmarł Józef Oleksy. Po kilku godzinach od pojawienia się tej smutnej informacji, Leszek Miller postanowił przedstawić kandydatkę SLD na prezydenta. Czy to początek końca największej w Polsce lewicowej partii?

fot. newsweek.pl

W najbliższych wyborach prezydenckich obok Bronisława Komorowskiego, Andrzeja Dudy i Janusza Palikota będziemy mieli okazję zagłosować na Magdalenę Ogórek. Zakusy na kandydaturę miał Ryszard Kalisz. Jednak będzie musiał ustąpić miejsca młodej dziennikarce i doktor historii Kościoła. Nikt nie może zarzucić jej braku wykształcenia, ponieważ ukończyła studia w European Institute of Public Administration w Maastricht oraz studia podyplomowe (integracja europejska) na Uniwersytecie Warszawskim. Ale czy to wystarczy do zdobycia wysokiego wyniku w zbliżających się wyborach? Oczywiście, cuda się zdarzają, jednak, aby SLD mogło liczyć na pokonanie konkurentów, musiałoby wystawić naprawdę silną osobowość. Opieranie się na walorach estetycznych i młodym wieku kandydatki może okazać się zgubne.

Leszek Miller stara się za wszelką cenę poprawić notowania upadającej partii. Ostatnie wybory samorządowe pokazały, że polska lewica przeżywa ogromny kryzys. Niedługo minie 12 lat od afery Rywina, która zachwiała mocną pozycją ugrupowania. Odbudowa zaufania trwa nieprzerwanie od 2004 r. Lekarstwem miał już być Grzegorz Napieralski - młody polityk, przez 3 lata był przewodniczącym SLD. W 2010 r., po śmierci Jerzego Szmajdzińskiego, wystartował w wyborach prezydenckich. Można powiedzieć, że odniósł zwycięstwo, ponieważ zajął trzecie miejsce, zdobywając 13,68 % głosów. Triumf nie trwał jednak długo - rok później w wyborach parlamentarnych Sojusz Lewicy Demokratycznej osiągnął bardzo słaby wynik - tylko 8,24 %. To był powód rezygnacji Napieralskiego z pełnionej funkcji. Przewodnictwo objął wówczas Leszek Miller. Jego powrót do wielkiej polityki tylko pogrążył (i tak ledwo dyszącą) partię. Nie znalazł żadnej skutecznej metody na odbicie się SLD od dna. Najpierw był wielki spór z Januszem Palikotem, który niedługo potem został zażegnany. Okazało się, że nie ma pomysłu i wizji. Teraz krokiem do zdobycia wyższego poparcia w wyborach prezydenckich ma być wystawienie młodej, mało znanej kandydatki. 

Aktualnie batalia na scenie politycznej odbywa się pomiędzy dwiema partiami - PO i PiS. Wbicie się pomiędzy te dwie największe prawicowe partie jest niemal niemożliwe. Lewica potrzebuje człowieka charyzmatycznego, potrafiącego zmienić wizerunek partii i przekonać do siebie miliony Polaków.

Drugim przegranym po tej stronie politycznej barykady jest Janusz Palikot. Tworząc Twój Ruch miał nadzieję na dotarcie do młodych ludzi. Być może udałoby mu się to, gdyby zajął się naprawdę ważnymi sprawami dla wchodzących w dorosłe i samodzielne życie Polaków. Legalizacja marihuany żaden sposób nie pomoże im w znalezieniu pracy, a dokonanie aktu apostazji, nie powinno obchodzić nikogo więcej oprócz jego samego. Nie potrafił wykorzystać potencjału, który początkowo tkwił w tym ugrupowaniu. W kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego udało mu się przyciągnąć do TR Barbarę Nowacką. Bardzo szybko zdobyła ona sympatię nie tylko wyborców, ale także politycznych oponentów. Kluczem do sukcesu lewicy byłoby zjednoczenie SLD i TR pod jej przywództwem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz